Skip to content
Menu
0
Your cart is empty. Go to Shop

Pierwszy krok do szczęścia w związku

Karolina Plichta

Karolina Plichta

1
(1)

Wiem, że świat nie jest czarno-biały, choć jeszcze kilka lat temu tak mi się wydawało.

Wiem, że po przeczytaniu tego wpisu powiesz “ale to nie jest wszystko takie proste”.

Ale w i e m również, że jesteś nakarmiona mnóstwem bzdur na temat związków i budowania relacji.

W jednym z odcinków pierwszego sezonu Black Mirror ludzie korzystają z systemu, który ma za zadanie znajdować im partnera. Wiele z nas skorzystałoby z takiego cuda chętnie.

Wchodzisz do systemu, jesteś analizowana i partnerzy są dobierani dla Ciebie. Ideał. Polecam obejrzeć ten odcinek – ma niesamowite przesłanie.

Niestety to, co napiszę, nie jest popularne. W związku z tym nie mam pojęcia, gdzie znaleźć inne osoby, które myślą podobnie. Podejrzewam, że TUTAJ 😉

Żyjesz romantyczną wizją relacji, w której obie strony zaspokajają swoje wzajemne potrzeby, są ze sobą bardzo blisko. Nie dość, że kobieta i mężczyzna są dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, to w dodatku pociągają się seksualnie. Do końca życia są sobą zafascynowani i każdego dnia dziękują sobie za siebie.

No tak. Wszystko się zgadza. Nikt mi nie wmówi, że nie jest to możliwe.

Tylko żeby taka wizja mogła się zrealizować, potrzebny jest jeden środek, który dla większości z nas jest nie do zastosowania.

Chcesz mieć taką relację, o jakiej przeczytałaś powyżej? Chcesz doświadczyć takiej miłości realizowanej poprzez bliskość, wzajemne zrozumienie, radość i głębokie patrzenie sobie w oczy?

Postaw swojego męża, jego potrzeby, jego szczęście ponad swój dobrostan.

Tej cudownej wizji NIE DA SIĘ zrealizować na zasadzie “Ty mi to, ja Tobie tamto”.

“Bo gdyby on zwracał uwagę na moje potrzeby, to ja bym zwracała na jego.”

“Jeśli on byłby częściej w domu, to nie chodziłabym naburmuszona.”

“Jeśli nie będzie mi z nim dobrze, to odchodzę”.

Taka wizja (równoprawna) jest przedstawiana wszędzie i zawsze. I na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku. Ale POD WARUNKIEM (właśnie p o d  w a r u n k i e m), że Ty spełnisz moje potrzeby, a ja spełnię Twoje.

Ty dbasz o mnie, ja o Ciebie. = Jeśli nie dbasz o mnie, ja nie dbam o Ciebie.

Trudno czyta mi się posty na grupach, w których żale kobiet wylewają się z ich serc, bo tkwią w relacjach, w których są nieszczęśliwe. A na poziomie konkretów chodzi o to, że mężowie nie pomagają przy wychowaniu dzieci, nie rozmawiają z żonami, nie robią im niespodzianek, nie zapraszają już na randki. Po prostu żyją o b o k siebie, a nie ze sobą. I wszystkie pytania sprowadzają się do tych kilku kwestii:

  • jak sprawić, aby mąż był częściej w domu
  • co zrobić, żeby on nie krzyczał
  • nie mam czasu dla siebie, nie daję rady, co mam zrobić, żeby zajął się dziećmi choć przez godzinę
  • w kółko na mnie narzeka, wszystko robię nie tak
  • kłócimy się non stop

Ja proponuję Ci wyrzucić do kosza cały ten przekaz o równości względem zaspokajania swoich potrzeb. Tak się nie buduje szczęśliwych relacji. Serio. Będziecie się cały czas nawzajem kontrolować i rozliczać. On Tobie to, a Ty mu tamto. On nie, Ty też nie. Itd.

Szczęśliwe (dorosłe – nie mam na myśli tutaj relacji pomiędzy rodzicami a niesamodzielnymi dziećmi) relacje można zbudować dopiero wówczas, kiedy obdarzasz miłością osobę, z którą tę relację budujesz i nie masz oczekiwania, żeby ta osoba spełniała Twoje potrzeby. Żeby dawać miłość, musisz być kochana przez siebie samą. Żeby kochać siebie, musisz… pokochać siebie. Najlepiej, gdy zrobisz to od teraz, bezwarunkowo i najmocniej na świecie, ale wiem, że to rzadko się zdarza (szkoda). Dlatego warto zrozumieć, dlaczego nie kochasz siebie taką miłością, jaką chciałabyś być obdarzona przez drugą osobę i odkryć źródła swoich problemów, barier, negatywnych wzorców, zranień z dzieciństwa. Wtedy lepiej poznasz siebie i będziesz mogła ukochać siebie tak, jak pragniesz.

Ogólnie wiadomo: #chodznaterapie. To może pomóc. Ale jest mnóstwo innych rozwiązań.

Romantyczna sytuacja, opisana na początku posta JEST MOŻLIWA, ale jako skutek u b o c z n y miłości. Nie cel bycia w związku. Miłość jest dawaniem siebie bezwarunkowo, bez reszty; miłość jest WYPRZEDZANIEM drugiej osoby w czynieniu dobra w relacji. Jest decyzją o tym, że Twoje szczęście jest moim szczęściem. Twoja radość jest moją radością. Naprawdę. Tego nie musisz czuć. Ty tego możesz po prostu chcieć.

Zapytasz: no tak. Ale co zrobić, kiedy ja tak kocham, kocham, kocham, a mój mąż jaki był – taki jest.

ZAZWYCZAJ, czyli prawie zawsze, dobro powraca, a prawdziwa, żarliwa, dojrzała miłość zaraża na maksa. Raczej jest to niemożliwe, aby Twój mąż obdarzany taką miłością, o jakiej Ci napisałam, dalej będzie chciał wracać później z pracy i nie spędzać z Tobą czasu. Nie wierzę, że choć raz nie zapyta, czy nie chciałabyś sobie gdzieś wyjść, a on zajmie się dziećmi. ALE nie kochasz po to, aby w końcu tak się stało. Bo może też się tak nie zadziać. Who knows?

Ty możesz inaczej definiować miłość. Dla mnie dawanie siebie jest cnotą. Dla Ciebie może nie być. Ale jeśli chcesz mieć romantyczną relację, a nie chcesz męża/partnera stawiać przed sobą (i to NIE OZNACZA zapomnienia o sobie, zatracenia siebie, niedbania o siebie i braku czasu dla siebie. Przeczytaj dokładnie ten wpis i zwróć uwagę, że napisałam coś wręcz odwrotnego) i jednocześnie chcesz oczekiwać od niego spełniania Twoich potrzeb, to nie mam pewności, czy spełnisz swoją wizję.

Czy ja tak potrafię? Nie będę Ci ściemniać i pisać, że tak. Ale jednocześnie nie czułabym się dobrze, gdybym pisała Ci o czymś, czego bym nie sprawdziła. Wiele z tych elementów jeszcze przede mną, ALE aktem w o l i przyjęłam tę perspektywę i doświadczam niesamowitego spokoju. Na razie jest to dla mnie całkowicie wystarczające, a dla świętego spokoju jestem w stanie zrobić wiele. 😉

Czy ten post był dla Ciebie pomocny?

Kliknij na serduszko i wyraź swoją opinię

Średnia ocena 1 / 5. Ilość głosów: 1

Bądź pierwszy i oceń wpis!

Skoro wpis Ci się spodobał to...

obserwuj mnie na social media

Podziel się

About Author

Komentarze

1 Comment

  1. Od czego zacząć zmianę w relacji? Pobierz PLANER RELACJI! - Notatnik Terapeuty
    4 stycznia 2019 @ 17:59

    […] Pierwszy krok do szczęścia w związku […]

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *