Spis treści
Nie da się. Nie wiem, jak. Jeśli taka odpowiedź Cię nie satysfakcjonuje, to szukaj dalej, ale chyba musisz w wyszukiwarkę wpisać inny adres strony. Za to potrafię zapalać światła w tunelu (tylko że mam coś na kształt klaustrofobii). Wchodzisz w to?
Poruszam ten temat, ponieważ piszecie do mnie wiadomości z tym pytaniem. Tak. Dokładnie tak ono brzmi. Jakże życie byłoby prostsze, gdyby można było zaakceptować wszystko, na co nie ma się wpływu.
Spóźnisz się na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie wymarzonej pracy z powodu awarii auta? Spooooko. Nie masz na to wpływu – akceptujesz.
Rodzice nie sprostali swojej roli i trafiłaś do placówki w wieku 3 lat? Luz. Akceptacja jest w zasięgu ręki.
Odciągasz mleko 287 minut, masz już 10 ml i przewracasz butelkę. “Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem” nabiera innego znaczenia.
Znacie mój słaby dowcip. Powyżej próbka, ale jakże pięknie ilustrująca życie codzienne.
Kiedy stoję przed totalnie beznadziejnym problemem i wiem, że ogólnie naprawdę niewiele pomoże, czepiam się słów. “Jak zaakceptować coś, czego nie mogę zmienić” jest właśnie jednym z takich kłopotów.
Spróbujmy więc wejść w dialog z tymi słowami i zobaczmy, co się wydarzy.
Zaakceptować. Zajrzałaś kiedyś do słownika, aby sprawdzić, co oznacza to słowo? Ja przed chwilą (SJP PWN). I mamy tak:
1. wyrazić zgodę na coś»
2. «formalnie coś zatwierdzić»
3. «pogodzić się z czymś, czego nie można zmienić»
4. «zgodzić się na obecność jakiejś osoby i przychylnie się do niej odnosić».
Właściwie wszystkie definicje są nam potrzebne oprócz dwójki. Zastanów się, czy Tobie na pewno chodzi o zaakceptowanie. Zadaj sobie pytanie: zaakceptować, czyli CO ZROBIĆ? Nawet jeśli odpowiedź jest w którejś z tych definicji, to drąż, dopóki nie będziesz wiedziała dokładnie, o jakie zachowania Ci chodzi. Bo przyznasz, że “pogodzić się” jest równie mgliste co “zaakceptować”?
Kluczowym elementem tego pytania jest również “coś”. Przecież może być również “ktoś”. Z cosiem nie ma o tyle problemu, że nic nie mówi, a czasem nawet nie może się zmaterializować i to zapewne ogólnie prostsze. Cała robota po Twojej stronie i w dodatku pretensji do nikogo mieć nie możesz. Fajnie i niefajnie.
Natomiast z ktosiem to już trudniej. Ale nie że on nie taki, tylko trudniej Tobie. Bo tutaj kręcimy się wokół wątków osobistej odpowiedzialności za swoje emocje, nastrój, zachowania i co nie tylko. A że o tym pisałam już wiele razy, to w tym miejscu nie trzeba.
Chcę tylko zaznaczyć, że inna jest waga zaakceptowania kataru (możesz stawać na rzęsach, a i tak będzie trwał kilka dni), a inna rozwodu. Więc jeśli zadajesz mi pytanie postawione w tytule, to też ważne jest, co się pod nim kryje.
I teraz: “na co nie mam wpływu”, “czego nie mogę zmienić”. Ze mną tutaj jest mały kłopot, bo jeśli chodzi o relacje międzyludzkie, to na dzień dzisiejszy mnie się wydaje, że taka sytuacja nie istnieje. Że nie ma takiej sytuacji, w której Ty – poprzez pracę nad sobą i zmianę swojego zachowania – nie wpływają pośrednio na zachowanie innej osoby, a tym samym na całą sytuację.
Relacje nie równa się niepełnosprawność, wada genetyczna, alergia na pyłki. Nie możesz tego zmienić (jeszcze i raczej, choć może są już jakieś badania, ale jestem laikiem w temacie) nawet poprzez swoje działania. Jest to stały element, który niczym kawał ciężkiego metalu leży i nie drgnie.
Co do relacji. Ja wiem, że piszecie o takich sprawach podbramkowych. On postanowił odejść. On pije i nie zamierza przestać. On ma dzieci z poprzedniego związku. Jasne, nie masz wpływu na to, że on ma dzieci.
ALE
chodzi Ci naprawdę o j e g o dzieci? Czy jego stosunek do Ciebie w k o n t e k ś c i e dzieci? Lub o to, że Ty n i e l u b i s z dzieci? Że czujesz się z a z d r o s n a? Z tego poziomu przechodzisz dopiero do stawania się bohaterką swojego problemu. (Dokładnie opisałam to w krótkim poradniku, który możesz pobrać TUTAJ).

Stąd nie jestem do końca przekonana, czy nasze tytułowe pytanie jest po prostu… prawdziwe. Czy istnieją takie sytuacje w obrębie relacji? Nie do zmiany? Na które naprawdę nie masz wpływu? Ok. Gdy ktoś umiera. Rzeczywiście nie masz na to wpływu, ale po pierwsze tutaj jesteśmy w procesie żałoby i to jest zupełnie inna bajka, a po drugie… dalej masz z tą osobą relację. I masz na nią wpływ.
W tym artykule nie mogę zastanawiać się nad każdym problemem z osobna. Ale uwierz mi. Tobie się wydaje, że jesteś pod ścianą. Wystarczy, że opiszesz swoją sytuację i poprosisz o pomoc w mojej grupie na FB (link w pięknej grafice na samym dole strony), a możesz zyskać zupełnie inną perspektywę, która pozwoli Ci wpuścić trochę światła w Twoją trudną sytuację.
Zanim napiszesz post lub napiszesz do mnie prywatną wiadomość, pamiętaj o TYM i o TYM.
A tak czysto technicznie? Jak zaakceptować coś, co trudno zmienić? (Takie pytanie jest nielogiczne, a tym samym fałszywe, więc chyba nie ma sensu tego rozważać). Jak pogodzić się z czymś, czego nie można zmienić? (Brzmi katastrofalnie)
Co mogę zrobić, aby ta cholernie trudna dla mnie sytuacja stała się do przeżycia? O. Z tym to możemy coś zrobić.
- czytasz na ten temat sto książek
- pytasz innych o ich doświadczenie w podobnej sytuacji (uwaga! Bez porad mi tam!)
- robisz burzę mózgów, wypisujesz wszystkie pomysły i skupiasz się na wdrożeniu tego, który wydaje Ci się do zrobienia na t e r a z
- idziesz na terapię #chodznaterapie
Od czego zacząć zmianę w relacji? Pobierz PLANER RELACJI! - Notatnik Terapeuty
4 stycznia 2019 @ 17:47
[…] Jak zaakceptować coś, na co nie mam wpływu? […]